piątek, 19 marca 2021

Czwarta małpa - J. D. Barker

Tytuł: Czwarta małpa
Tytuł oryginału: The fourth monkey
Autor: J. D. Barker
Wydawnictwo: Czarna Owca
Pierwsze wydanie: 2017 / w Polsce: 2018
Liczba stron: 432
Cykl: Sam Porter
Rodzaj: kryminał
— Efektowne zakończenie życia seryjnego zabójcy – rzucił cicho Porter.
— Ci naprawdę sprytni, którym udaje się tak długo wymykać policji, w końcu chcą, żeby ludzie ich poznali. Pragną uznania dla swoich dokonań. Gdybyś był #4MK, chciałbyś umrzeć ze świadomością, że świat nie wie, kim byłeś? – Watson pokręcił głową. – Jasne, że nie. I jeśli nie dawałeś się złapać tak długo, chciałbyś wykrzyczeć swoje imię z dachu. Nic mu nie możemy zrobić, a on zapisze się na kartach historii.
Porter wiedział, że dzieciak się nie mylił.

Sam Porter, policjant z wydziału zabójstw, zostaje niespodziewanie wezwany do wypadku potrącenia pieszego przez autobus. I chociaż pozornie zdawałoby się, że nie jest to sprawa, którą powinien się interesować – wszystko zmienia się w momencie, w którym przy mężczyźnie znaleziona zostaje biała paczka przewiązana czarnym sznureczkiem, w której znajduje się ludzkie ucho. Wtedy jasnym staje się, że policja nie ma do czynienia ze zwykłą ofiarą śmiertelną – a z Zabójcą Czwartej Małpy. Wygląda na to, że walczący z rakiem mężczyzna postanowił zakończyć swoje życie na własnych warunkach. Jednak nie zmienia to faktu, że gdzieś uwięziona jest dziewczyna, którą #4MK porwał przed wypadkiem. Zaczyna się wyścig z czasem, w której Porter wraz z grupą detektywów stara się przejrzeć przebiegły umysł zabójcy, który umykał im już od pięciu lat, i dotrzeć do dziewczyny, zanim umrze z wycieńczenia i odwodnienia. Sprawa jednak zdaje się bardziej skomplikowana niż się wydawała – a policja po raz kolejny daje się wciągnąć w dokładnie przemyślaną grę stworzoną przez Czwartą Małpę.
Tak naprawdę ciężko mi powiedzieć coś konkretnego o tej książce. Nie dlatego, że jest zła – wręcz przeciwnie, im dalej w nią brnęłam, tym bardziej byłam pod wrażeniem, jak autor wszystko zaplanował i zaskakiwał mnie na każdym kroku – ale dlatego, że jest ona w pewnym sensie… nudna. A raczej to styl pisania autora wprowadza strasznie senny nastrój do całej intrygi. A szkoda. Bo fabuła mogłaby zaliczać się do jednej z najlepszych, gdyby nie to, że ta ciągła senność nadaje się idealnie do czytania do poduszki i zaledwie przez kilkadziesiąt ostatnich stron pojawił się przebłysk, w którym naprawdę byłam zaciekawiona i nie mogłam się oderwać od książki. Drugim minusem jest pozbawiony charakteru główny bohater. Jest przedstawiony tak nijako, że nie potrafię zdefiniować dokładnie, jaki on jest. Jedyną jego szczególną jest dla mnie to, że stracił żonę i nie może się z tym pogodzić – jest to pokazane bardzo dokładnie i jestem w stanie uwierzyć w jego żal. Niestety, nie potrafię uwierzyć autorowi w to, że Sam Porter jest błyskotliwy i był w stanie jako jedyny z zespołu połączyć kropki pozostawione przez zabójcę, bo… jedyne, co robi, to chodzi z miejsca na miejsce i czyta pamiętnik. Całe śledztwo toczy się jakby w tle, a uwagę bardziej przyciągają dwa inne wątki – pamiętnika zabójcy, który znaleziony został przez potrąconym mężczyźnie i opisuje dzieciństwo #4MK, oraz desperacka próba przeżycia porwanej dziewczyny – Emory Connors. Ale po kolei.
Na temat Sama Portera już się wypowiedziałam i uznam ten temat za zamknięty – nie wiąże się z nim dosłownie nic interesującego. Postacią, która najbardziej zaintrygowała mnie w całej książce, jest zabójca oraz jego wspomnienia z dzieciństwa. Już na samym początku powiedziane jest, iż posiada on bardzo wysoki iloraz inteligencji. Czytelnik spodziewa się raczej jakiegoś psychopaty, przebiegłego, znającego doskonale ludzi, lecz nieczułego na emocje i zawsze będącego o krok przed. Po zapoznaniu się z treścią, jestem w stanie powiedzieć, że ta postać odbiega dalece od osobowości psychopatycznej, a na sposób postrzegania świata wpłynęło na niego wychowanie wyniesione z rodzinnego domu, oraz nauki zaszczepione przez ojca. Pokazany jest bardzo długi proces stawania się #4MK i uczenia się na własnych błędach. Nie jest on postacią idealną – popełnia błędy i zdarzają się sytuacje, które go zaskakują, lecz wcale nie odbierają mu one inteligencji i przebiegłości, raczej sprawiają, iż postać wydaje się jeszcze bardziej ludzka i prawdziwa, i jestem w stanie uwierzyć, że przez pięć lat wodził policję za nos do tego stopnia, że przez ten czas nie wpadli na jego trop ani nie wiedzieli nawet, jak wygląda.
Drugą postacią wartą uwagi jest Emory Connors – zaledwie piętnastolatka, która zostaje porwana przez Zabójcę Czwartej Małpy i która przez ten cały czas stara się walczyć o przetrwanie. Chociaż nie miała zbyt wielkiego pola do popisu, jej perspektywa jest przedstawiona tak interesująco, że czytelnik naprawdę chce śledzić jej losy i jej walkę, oraz paniczny strach zaczynający przeradzać się w szaleństwo i rozmowę z głosem we własnej głowie – głosem, który z czasem zaczyna stawać się zdradziecki.
Interesujący są dla mnie także rodzice Zabójcy Czwartej Małpy, którzy tworzą dość niespotykany duet pełen nienagannych manier – choć jest to tylko przykrywka dla twardych zasad, których złamanie karane jest bardzo boleśnie, niejednokrotnie poprzez przelew krwi. Zaskoczyło mnie powiązanie Emory Connors z zabójcą i jego motywem wycelowanym w ojca dziewczyny. Zachwycił mnie także fakt, że tak marne poszlaki jak para niepasujących butów, siedemdziesiąt pięć centów w kieszeni ofiary, kwit z pralni oraz zegarek mogą stanowić jednocześnie tak ważne elementy układanki, że ich zlekceważenie skończyć mogłoby się naprawdę tragicznie w skutkach.
Chociaż sam główny bohater mnie nie urzekł, a styl pisania autora raczej usypiał, uważam książkę za bardzo dobrą i chętnie sięgnę po kolejne części cyklu, z nadzieją, że J.D.Barker zaskoczy mnie jeszcze nie raz.

Cytaty warte wyszczególnienia:

Czasami życie wchodzi nam w drogę, wie pan? Niekiedy trzeba zrobić coś dla większego dobra.

Kobiety zdawały się mieć bezkresne zasoby łez. Zalewały się łzami z taką łatwością, pod wpływem najsłabszej emocji. Z mężczyznami tak nie było. Rzadko płakali, przynajmniej z powodu emocji. W ich wypadku wyzwalaczem był ból; to on odkręcał kurek do końca. Kobiety doskonale radziły sobie z bólem, ale nie z emocjami. Mężczyźni radzili sobie z emocjami, ale nie z bólem. Różnice były niekiedy subtelne, niemniej istniały.

Jeśli ktoś zobaczy lub usłyszy coś złego, niewiele może z tym począć. Jeżeli ktoś powie coś złego, jest za to odpowiedzialny, ale kiedy zrobi coś złego… gdy dopuści się złego czynu, nie ma miejsca na przebaczenie.

I szczury wcale nie roznoszą wścieklizny. W Stanach jeszcze nigdy nie odnotowano przypadku zarażenia się wścieklizną wskutek ugryzienia przez szczura. To mit. Dzięki niemu lepiej się czujemy, kiedy je zabijamy. Wyobrażasz sobie, jakie brudne byłoby to miasto, gdyby szczury nie zjadały śmieci? Jeśli pytałbyś mnie o zdanie, prawdziwą plagą są ludzie. To oni robią takie rzeczy.

Kiedy ktoś jest w opałach, spodziewa się, że ktoś mający władzę mu pomoże. I czeka na to. Prawdopodobnie bierze się to stąd, że tak się dzieje w filmach i telewizji. W ostatniej chwili zawsze pojawia się bohater, udaremnia popełnienie przestępstwa i ratuje ofiary od pewnej śmierci, gdy wszystkie inne opcje się wyczerpały. Potem pojawiają się łzy, być może uścisk, następnie przerwa na reklamy i program się kończy. W rzeczywistości to tak nie wygląda.

W realnym życiu tylko ty możesz ocalić samego siebie.

Czasami lepiej nie być najbystrzejszym w grupie. Niektórzy ludzie boją się bystrych osób. Jeżeli zniżysz się do ich poziomu, zaakceptują cię. Życie jest łatwiejsze, kiedy wtapiasz się w tłum.

Co to za życie, jeżeli nie możesz być sobą w obecności przyjaciół i rodziny?

Żadne boże stworzenie nie lubi być w niewoli. Nie ma znaczenia, czy jest to robak, gryzoń, czy najsilniejszy z ludzi. Nawet jeśli zamkniesz żywą istotę w klatce pełnej jej ulubionego pożywienia i dasz jej wygodne miejsce do odpoczynku, będzie chciała się uwolnić.

Dorośli rzadko kiedy przyjmują pomoc ze strony dzieciaków. Wielu z nich w ogóle ich nie zauważa. Dzieci gubią się na tle życia, podobnie jak zwierzęta i starzy ludzie.

Młodzi ludzie zaczynają jako niewidzialni i powoli nabierają kształtów, coraz solidniejszych po przekroczeniu dziesiątego roku życia, by w końcu wkroczyć w spektrum widzialne. Pyk! Pewnego dnia się pojawiasz i ludzie zwracają na cibie uwagę, widzą cię.

Kiedy rodzą się dzieci, życie przestaje się kręcić wokół ciebie i kręci się wyłącznie wokół nich. Jesteś gotów zrobić dla nich wszystko.

Dobrze jest stawiać przed sobą wyzwania, nie sądzisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez drama queen. Obsługiwane przez usługę Blogger.