sobota, 6 marca 2021

Szeptacz - Alex North

Tytuł: Szeptacz
Tytuł oryginału: The Whisper Man
Autor: Alex North
Wydawnictwo: Muza
Pierwsze wydanie: 2019
Liczba stron: 480
Rodzaj: thriller, kryminał, literatura obyczajowa
W pewnym momencie natrafiłem na lekko pożółkły kawałek papieru. Jedna z krawędzi była poszarpana, więc najprawdopodobniej trzymałem w dłoni kartkę wyrwaną z kołonotatnika. Od razu rozpoznałem charakter pisma Rebekki. To był wiersz, który napisała dawno temu, jeszcze jako nastolatka, o czym świadczył wyblakły atrament. Zacząłem czytać:
Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę,
szeptać zacznie ktoś wieczorem.
Jeśli na dwór wyjdziesz sam,
złego pana spotkasz tam.
Jeśli okno uchylisz choć trochę,
pukanie w szybę usłyszysz przed zmrokiem.
Jeśli jesteś sam i miewasz się źle,
pan Szeptacz na pewno odwiedzi cię.

„Szeptacz” to kolejna książka z rodzaju eksperymentów, która zwyczajnie przykuła mój wzrok na półce sklepowej. Postanowiłam zaryzykować i dać się porwać autorowi powieści – i wcale tego nie żałowałam.
Kiedy w pozornie spokojnym i sennym miasteczku ginie Neil Spencer, śledztwo nad sprawą przejmuje nowa pani komisarz, Amanda Beck, zdeterminowana policjantka gotowa poświęcić wszystko, aby tylko odnaleźć chłopca. W śledztwo zostaje wplątany także Pete Willis – starszy policjant, który przed dwudziestu laty znalazł i złapał Szeptacza, mordercę zabijającego swoje ofiary w bardzo szczególny sposób, a prasa nadała mu pseudonim po tym, jak zdobywał zaufanie dzieci, szepcząc wieczorami pod ich oknami. Niestety, wszystko wskazuje na to, że dawna legenda zaczyna odżywać, na dodatek stara sprawa jeszcze nie została zamknięta – wciąż nie zostały odnalezione szczątki ostatniej ofiary Szeptacza, mimo że ten od bardzo dawna siedzi zamknięty za kratkami. I wszystko wskazuje na to, że więzienie wcale go nie ogranicza.
W tym samym czasie do miasteczka przeprowadza się młody pisarz, Tom Kennedy, w nadziei, że zostawi okrutną przeszłość za sobą i po śmierci swojej żony znajdzie wspólny język z synkiem, Jakem – chłopcem o bardzo bujnej wyobraźni, który przez bardzo długie miesiące nie może się pozbyć traumy po odnalezieniu ciała swojej ukochanej mamy u szczytu schodów. Przeprowadzka do nowego domu miała być nowym początkiem. I chociaż Tomowi z początku nie podobał się upiorny dom w kształcie ludzkiej twarzy wybrany przez Jake’a, dla niego rezygnuje z własnych kaprysów i postanawia sprawić choć taki prezent swojemu dziecku. Ich relacja jednak wcale się nie poprawia, a na dodatek po tygodniu wraca problem jego wymyślonej przyjaciółki, która podążyła za nimi ze starego domu. Jakby zmartwień było mało – Jake zaczyna komunikować się także z chłopcem mieszkającym w podłodze, a na dodatek ktoś za jego oknem nocą zaczął do niego szeptać…
Zazwyczaj, kiedy zaczynam czytać książkę, daję autorowi pewien margines szansy, aby po wprowadzeniu w świat, rozkręcił fabułę. Tutaj nie musiałam czekać – Alex North zaskoczył mnie od praktycznie każdego początku, a potem napięcie było tylko większe. Sam wstęp już zasugerował pewną tajemnicę, w której główny bohater wspomina o Panu Nocy, Chłopcu mieszkającym w podłodze, motylach i dziewczynce ubranej w dziwną sukienkę. No i, oczywiście, o Szeptaczu. Same nazwy sugerują baśniowe wręcz wątki, lecz są to tylko pozory – za tymi pięknymi tytułami kryje się rzeczywistość, i w dodatku najczęściej bardzo smutna.
Tak naprawdę w tej książce nie istnieje postać, której bym nie rozumiała. Każda, nawet drugoplanowa, jest prawdziwa, z krwi i kości, nie przekłamana. W dodatku prawie do każdej poczułam nić sympatii, pomimo ich bardzo widocznych wad i często przykrej, może nawet nieprzyjemnej przeszłości pełnej błędów i potknięć, czasem nawet przemocy i nałogów. Każda z postaci miała w powieści swój własny cel, każda była inna w bardzo interesujący sposób – a autor niesamowicie ciekawie przedstawiał ich zmagania się z kolejnymi problemami.
Tak na przykład Amanda zmagała się z ambicją i pragnieniem, aby jak najszybciej dorwać porywacza Neila Spencera. Pete zmagał się z okrutną przeszłością oraz alkoholizmem. Pierwszy raz spotkałam się z opisem osoby, która walczyła wytrwale z nałogiem oraz własnymi demonami, i tę bitwę powoli, sukcesywnie wygrywała. Niesamowite były wahania bohatera, własne przygnębiające myśli, niemożliwość pogodzenia się z samym sobą oraz – przede wszystkim – wybaczenie sobie błędów przeszłości, ciągła myśl i pragnienie, aby sięgnąć po alkohol, i to, jak powoli odnajdywał w sobie siłę, aby nawet nalaną szklankę wódki wylać do spływu i odwrócić się od nałogu. Można było wręcz poczuć jego wysiłek włożony w walkę o samego siebie, i trud, jaki mu towarzyszył w ciągłym pragnieniu, by wrócić do starych nawyków.
Z drugiej strony Tom zmaga się ze straconą miłością oraz rosnącym dystansem dzielącym go od jego syna. Chociaż sam nie miał zbyt dobrych wzorców z rodzinnego domu i nie miał pojęcia, jak zabrać się za wychowanie dziecka, starał się jak mógł. Na szczególną uwagę zasługuje także podkreślenie, że rodzicielstwo nie jest czymś pięknym, łatwym i usłanym różami. Tom bardzo często nie rozumie własnego dziecka, czasami ma go nawet dosyć, ma chęć zostać sam, tęskni za Rebekką, która zawsze umiała dogadać się z Jakem. Jednak wystarczy mu jedna czułość okazana przez syna, aby jego miłość i chęć chronienia go zwyciężyła wszystko. Tom nie jest wcale typem chojraki – wielokrotnie sam się boi, lecz wspina się na szczyty odwagi dla swojego dziecka.
Jake natomiast jest chłopcem uczęszczającym do szkoły podstawowej, o bardzo bujnej wyobraźni i zamiłowaniu do rysowania. Zawsze lepiej dogadywał się ze swoją mamą, lecz pewnego dnia znalazł ją martwą u szczytu schodów. Od tamtego czasu bał się schodzić i wchodzić na piętro – Tom musiał go przenosić, aby tylko mógł dotrzeć do swojej sypialni. Jest bardzo wrażliwym chłopcem zmagającym się z samotnością. Towarzyszy mu jego wymyślona przyjaciółka, oraz Teczka z Bardzo Ważnymi Rzeczami, z którą nie rozstaje się ani na krok po śmierci mamy. Warta uwagi jest scena, w której Jake przełamuje swoją traumę dotyczącą schodów – w której zaczyna rozumieć, że tak naprawdę nie ma się czego bać, szczerze mnie poruszyła.
Jestem zauroczona tą powieścią i żałuję, że jest to skończona historia. Autor bardzo ładnie pogrywał sobie z czytelnikiem, na początku sugerując wątki paranormalne w domu i życiu chłopca, później stopniowo je wykluczając, aby na sam koniec z powrotem zasiać ziarno niepewności, czy to aby nie było tak, jak myślało się na początku. Idealnie pasuje to do przewijającego się kilkakrotnie motywu „Wszystko kończy się tam, gdzie się zaczęło”. Moim zdaniem jest to powieść prowadząca idealny balans między wątkiem kryminalnym a obyczajowym – ani jedno, ani drugie się nudzi, żadne nie jest przedobrzone ani przesycone.
A ja natomiast jestem pewna, że z ogromną chęcią sięgnę po drugą książkę autora, „W cieniu zła”.
Szczerze polecam „Szeptacza” każdemu, kto ceni sobie dobrą historię wraz z dobrze rozwiniętymi postaciami, ich problemami i więziami. Zagadka do końca trzyma w niepewności i chociaż kilka razy myślałam, że już wiem, co może być dalej – autor zaskakiwał mnie aż do samego końca.

Rubryka z Bardzo Ciekawymi Cytatami:

Ręce próżniaka kuszą diabła. Bezczynność prowadzi do złego.

Kiedy bardzo o coś zabiegasz, najbardziej wkurzający jest ktoś, kto z łatwością mógłby to mieć, lecz z jakiegoś powodu wcale nie chce.

Nie każdy, kto zachowuje się jak twój przyjaciel, naprawdę nim jest.

Czasami bitwy mają więcej sensu, kiedy ogląda się je z lotu ptaka.

Wszystko zawsze kończy się tam, gdzie się zaczęło.

To zadziwiające, jak szybko życie wraca do normy, jeśli zaistnieje taka konieczność.

Im większy hałas, tym łatwiej wślizgnąć się gdzieś niepostrzeżenie.

(...) najważniejsze elementy ludzkiego życia, czyli emocje, charakter i osobiste doświadczenia, stają się jeszcze bardziej wyjątkowe, kiedy ich zabraknie.

Widok szkieletu był tak niecodziennym doświadczeniem, że na początku patrzyło się na kości bez emocji. Jednak po chwili docierało do widza z niezwykłą jasnością, że śmierć zabierze nas wszystkich i już po stosunkowo krótkim czasie zostanie tylko kupka prochu i trochę przedmiotów, porzuconych tam, gdzie je zostawiliśmy.

Gdyby każdy mógł zobaczyć Boga, czy ludziom chciałoby się chodzić do kościoła?

Z piekła można było się wydostać wieloma ścieżkami, a znakomita ich większość prowadziła w górę.

Po utracie dziecka zostawała tylko niewyobrażalna pustka.

(…) życie zwyczajnie toczy się dalej. Ale nic w tym dziwnego. Zauważa się to jednak dopiero wtedy, gdy coś się posypie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez drama queen. Obsługiwane przez usługę Blogger.