wtorek, 10 sierpnia 2021

W cieniu zła - Alex North

Tytuł: W cieniu zła
Tytuł oryginału: The Shadow Friend
Autor: Alex North
Wydawnictwo: Muza
Pierwsze wydanie: 2020
Liczba stron: 411
Rodzaj: thriller, kryminał, horror, literatura obyczajowa

Spojrzała w dół, żeby przyjrzeć się szczegółom.
— O co tutaj chodzi? – dopytywał się Dyson.
Teraz już zupełnie nie miała pojęcia, co powiedzieć. Dyson podszedł bliżej. Spodziewała się, że znowu coś krzyknie albo zacznie się złościć, lecz, o dziwo, milczał, tak samo zdezorientowany jak ona.
Starała się policzyć wszystkie plamy, ale ciągle się myliła. Było ich po prostu za dużo. Wprost zatrzęsienie.
Setki krwawych dłoni starannie odciśniętych na kamieniu.


W okolicach Gritten Wood dochodzi do makabrycznej zbrodni – na placu zabaw zostają odnalezione zmasakrowane zwłoki chłopca. Wszystko wskazuje na to, że został zamordowany w jakimś dziwnym rytuale – gdyż jego klęczące w pobożnej wręcz pozie ciało otoczone jest kołem i ogromem odciśniętych, czerwonych śladów dłoni. Na sprawę zupełnie inne światło rzuca fakt, że dwadzieścia pięć lat temu w tej samej okolicy doszło do niemalże takiego samego morderstwa – jeden z zabójców oddał się w ręce policji, jednak drugiego nigdy nie odnaleziono…
W tym samym czasie do Gritten Woods wraca Paul Adams – wykładowca uniwersytecki szkolący swoich studentów pod kątem kreatywnego pisania. Pogorszający się stan matki cierpiącej na demencję sprawia, że zostaje dłużej w okolicy, w której, jak się okazuje, nie chce być ze względu na złe wspomnienia – bo doskonale znał sprawców okrutnego morderstwa sprzed dwudziestu pięciu lat i za wszelką cenę starał się o tym zapomnieć. Okazuje się jednak, że jego własny dom i chora matka skrywają przed nim tajemnice, które zaczynają wychodzić na jaw…
Już przy okazji „Szeptacza” przeczytałam komentarz, że „W cieniu zła” niestety nie jest tak dobrą książką jak poprzedniczka, toteż z lekkim uprzedzeniem podeszłam do lektury tej książki – i jak się okazuje, zupełnie bezpodstawnie. „W cieniu zła” ma zupełnie inny klimat i skupia się na całkowicie innej tematyce, która nie każdemu może podejść, jednakże trzeba przyznać, że autor doskonale wie, jak wywołać dreszczyk emocji u czytelnika i trzymać go w napięciu przez następne strony. Cała fabuła kręci się przede wszystkim wokół Paula Adamsa, który po latach wrócił do rodzinnej miejscowości, aby choć ostatnie chwile spędzić ze swoją schorowaną matką, która przez demencję starczą zaczyna bredzić od rzeczy. Jednak – czy na pewno? Z czasem jej słowa zaczynają nabierać coraz więcej sensu, a układanka odsłania zupełnie inną prawdę, która przez długie lata była skrywana przed Paulem.
Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach – w chwili obecnej oraz dwadzieścia pięć lat temu, kiedy Paul wraz z kolegami – Jamesem, Billym i Charliem chodzili do jednej szkoły. Nagły wypadek i śmierć jednego z ich prześladowców pod kołami samochodu, a także dziwna reakcja Charliego sprawiają, że chłopcy zaczynają interesować się jego postacią o wiele bardziej, a chłopiec szybko przejmuje rolę lidera grupy oraz wprowadza ich w zupełnie nowy świat i wierzenia, którymi żył. Fabuła ociera się o zjawisko świadomego snu, a jej klimat aż za bardzo skojarzył mi się ze sprawą dotyczącą psychozy Slendermana z 2014 roku.
Jeżeli ktoś poszukuje trzymającej w napięciu powieści – „W cieniu zła” jest zdecydowanie dla niego. Szczerze odradzam czytania książki w nocy, bo klimat aż zbyt dobrze oddziałuje na wyobraźnię, szczególnie w ciemności, gdy na stronach pojawiają się motywy mroku, lasu i snu. Ale nie tylko fabuła oraz umiejętności warsztatowe autora są tutaj plusem. Muszę przyznać, że jak dotąd jest to pierwsza książka, która zwrotem akcji szczerze i prawdziwie mnie nie tyle zdziwiła, co zszokowała – pierwszy raz wybałuszyłam oczy, kiedy autor odkrył przed nami znaczną większość kart i rzucił kompletnie inne światło na fabułę!
Po tym zabiegu zrobiło mi się po prostu przykro – głównie ze względu na głównego bohatera, którego życie doświadczyło tak okrutnie, że odebrało mu praktycznie wszystko to, co kochał i co było dla niego wartościowe. Zabieg strasznie szokujący, w tym przypadku jak najbardziej ma ręce i nogi, a w dodatku porusza jakąś emocjonalną część czytelnika.
Ale nie tylko Paul Adams jest przypadkiem, przy którym autor wywodzi nas w pole. Przy okazji postaci Charliego Crabtree dopatrywałam się jakichś oznak psychopatii i socjopatii – a wniosek wyszedł zupełnie inny, kiedy rozwiązała się tajemnica nieznanej postaci, w którą tak usilnie chłopiec wierzył i z którą chciał się spotykać nie tylko w snach, ale zostać z nią już na zawsze. Jest to idealny wniosek – jak łatwo można zaszufladkować jakąś osobę, nie znając do końca jej historii, pragnień i motywacji. Ale z historii też płynie inny morał – jak zgrabnie można manipulować ludźmi i jak łatwo jest przesuwać ich granicę.
Historia może nie każdemu przypaść do gustu, ale mnie osobiście zachwyciła. Klimat grozy, mroku oraz tajemniczej, niemalże mitycznej postaci kryjącej się w cieniach jeszcze bardziej niezbadanego lasu, który zdaje się żyć własnym życiem, składa się na doskonałą propozycję dla prawdziwych poszukiwaczy perełek. Bo tak mogę z czystym sercem nazwać „W cieniu zła”, a Alex North automatycznie staje się jednym z moich ulubionych pisarzy.


Cytaty warte wyszczególnienia:

Rodzice zawsze pocieszają swoje dzieci, do czego się to jednak tak naprawdę sprowadza? Chodzi o nadzieję. Takie słowa to tylko pobożne życzenia. Zaklinanie rzeczywistości. Obietnica, którą trzeba złożyć i z całych sił wierzyć, że się spełni. Co innego nam pozostaje?

Każdego z nas czeka koniec i trudno wyobrazić sobie lepszy scenariusz: moja matka powoli odpłynie w nieznane. Niektórzy uważają, że w takich momentach nawiedzają człowieka koszmary, ale nigdy nie rozumiałem, dlaczego miałoby tak być. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że majaki i złe sny pojawiają się na skraju przebudzenia, a śmierć była przecież stanem znacznie głębszej nieświadomości; przynajmniej taką miałem nadzieję.

Była jak małe światełko rozjaśniające mrok. Chciałbym osłonić je dłońmi i lekko dmuchnąć, żeby jeszcze bardziej rozniecić płomień. Wiedziałem jednak, że gdybym tak zrobił, musiałbym też podjąć ryzyko. Ryzyko, że dmuchnę za mocno i światło zgaśnie.

Nastolatki nie zachowują się racjonalnie, a świat nie zawsze jest do nich przyjaźnie nastawiony.

Gdyby wszyscy na świecie się szanowali, nie mielibyśmy żadnych problemów. Ale to niemożliwe. Każdy myśli wyłącznie o sobie i stara się zaszkodzić innym.

[…] nasze sny są kształtowane przez to, co dzieje się na jawie. Podświadomość zbiera codzienne doświadczenia i rozbija je jak wazon z kruchego szkła. Potem wybiera kilka kawałków na chybił trafił i tworzy z nich nową całość, nie do końca dopasowaną i pełną pęknięć. Sny to coś w rodzaju patchworku uszytego ze ścinków wydarzeń z naszego życia.

Miejsce to tylko miejsce. Najważniejsi są ludzie, którzy tu mieszkają. Ekskluzywny adres o niczym przecież nie przesądza. Dobro i zło mogą zakiełkować wszędzie.

Właśnie tak zachowują się rodzice, prawda? Niezależnie od wszystkiego chronią swoje dzieci. Życzą im jak najlepiej i nie oczekują niczego w zamian.

[…] adrenalina jest w końcu trucizną: jeśli się jej nie wykorzysta, osiada w żyłach i zamula cały organizm.

Ludzie od zawsze fascynują się tym, co nieznane i niewyjaśnione.

Bliscy są obok nas i uważamy ich obecność za coś oczywistego, a potem nagle znikają.

Młodzi ludzie często uparcie trzymają się uczuć, które zdążyły już wygasnąć. Niby zdają sobie sprawę, że to koniec, lecz stawienie czoła rzeczywistości wydaje im się zbyt trudne i przygnębiające. Zrywają dopiero wtedy, kiedy nie mają innego wyjścia, kiedy cierpienie związane z podtrzymywaniem iluzji przerasta ból rozstania.

Z wiekiem wszystkie wspomnienia zlewają się w jedną całość i zaczynasz myśleć, że życie wcale nie przypomina linii prostej, tylko raczej coś w rodzaju… gryzmołów.

Kiedy w jakimś miejscu dochodzi do tragedii, ludzie wolą o tym nie mówić, żeby nie kusić złego. Uważają, że w ten sposób wszystko wróci do normy.

To nie było racjonalne, ale w życiu zdarzają się takie chwile, kiedy wiemy, że to, co się właśnie dzieje, ma ogromne znaczenie.

Pomyślałem, że najprawdopodobniej każdy człowiek pozostaje w jakiś sposób niespełniony, lecz chyba dopiero na starość ta przykra świadomość dociera do nas z całą intensywnością.

Kiedyś myślała, że przychodząc na cmentarz, odwiedza swojego tatę. Teraz jednak wiedziała, że to nieprawda. Ojciec odszedł z tego świata. W grobach pochowano martwych ludzi. To wszystko, co znajdowało się na powierzchni, należało do żywych. Przychodziło się tu po to, by jakoś poradzić sobie z żalem po utraconej przeszłości, ze świadomością, że teraz jest zupełnie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez drama queen. Obsługiwane przez usługę Blogger.